- Oczywiście, że nie! – podskoczyłam. Nowy lis… - Jak się masz na imię? Ja Floxia, ale mów na mnie Flox.
- Zwą mnie Pelikar, czasami też Milo, mam wiele imion.
Przez krótka chwilkę zastanawiałam się, co zrobić z obecną sytuacją. Przerwało mi znaczące burczenie, mój brzuch ubiegał się o pożywienie.
- Mam zamiar coś upolować, a mówią, że w grupie szybciej to idzie. Może przyłączysz się? – zaproponowałam.
- Bardzo chętnie. Szczerze mówiąc też bym coś zjadł – samiec uśmiechnął się w geście zgody. Szybko udało nam się zgrać – połączenie sił rzeczywiście było dobrym pomysłem. Na samym początku znaleźliśmy gniazdo. Tylko kilka jajek, ale zawsze coś.
- To co, szukamy dalej? – zapytałam, kiedy po równym podziale wchłonęliśmy całą zdobycz.
- Taaa… Czujesz to?! – krzyknął Pelikar i popędził w nieznanym mi kierunku. Zamiast tego, co miałam odczuwałam zdezorientowanie, ale mimo wszystko pobiegłam za nim. Po chwili do mojego nosa rzeczywiście doszła wspaniała woń – zając. Duży, przepyszny zając. Nagle Milo gwałtownie się. Zatrzymał, ja nie zdążyłam wyhamować i wpadłam na polanę. Zobaczyłam szary kształt uciekający mi sprzed nosa. Nim jednak zdążyłam zadziałać zniknął w zaroślach
- Wystraszyłaś go! – wypowiedział samiec oskarżycielskim tonem.
- Oj, przepraszam… Trzeba było powiedzieć, że jesteśmy już blisko! – próbowałam wystrzec się od skargi. Przede mną zauważyłam wejście do jaskini, która nie była mi wcześniej znana.
- Rozpoznajesz tą jamkę? Nigdy wcześniej jej nie widziałam.
- Nie, chyba wyszliśmy z naszych terenów – odpowiedział mi Milo.
- Wejdziemy?
- Jasne. Mamy jeszcze dużo czasu do zwiedzania, dopiero co południe – lis pewnie podszedł do otworu. Udzieliła mi się ta pewność siebie, a ciekawość kusiła. Nie czekając ani chwili przekroczyłam próg jaskini rozglądając się wokoło.
- Popatrz! Jaki wysoki strop! - krzyknęłam – Nigdy nie byłam w większej jaskini.
- Tam są jakieś wejścia… Lepiej chodźmy, cała ciekawość mi przeszła – stwierdził Pelikar i szybko skierował się do wyjścia. Wtedy to z hukiem się zamknęło. Pisnęłam i odskoczyłam, wpadając na ścianę. Nastała ciemność, ale po chwili oczy przyzwyczaiły się do niej. Czujnie podniosłam się i spróbowałam znaleźć towarzysza. Kiedy ujrzałam znajomy kształt szepnęłam drżącym głosem:
- Nie podoba mi się tu…
Pelikar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.