- A co pisałeś? - zapytała Sil wesołym tonem bez żadnej nuty goryczy czy zdenerwowania.
- Postanowiłem przetłumaczyć jakiś tekst. - odpowiedziałem wstając spokojnie z krzesła,
lubiłem swoje stanowisko tak bardzo, że oddawałem mu większość wolnych chwil.
Tym razem moim celem było poskładanie jakiegoś łacińskiego wiersza w którym kryła się zaszyfrowana wiadomość, uwielbiałem takie zagadki.
- Późno się robi... - zauważyła moja luba patrząc na zegarek, miała rację na tarczy wybijała już północ. Już miałem zaproponować pójście spać, gdy nagle wpadłem na pewien pomysł.
- Jesteś zmęczona? - zapytałem.
- Niezbyt, a ty?
- Pełny energii, mam pomysł, co powiesz na romantyczny spacer, madame? - ukłoniłem się lekko.
- Dobry pomysł. - Silette uśmiechnęła się.
*
Razem z Sil spacerowałem wzdłuż lasu, przyznam, że czułem wyjątkową przyjemność.
Pełnia nadawała temu wszystkiemu romantyczny wyraz.
-Piękna noc... - powiedziała lisica wpatrując się w gwiazdy.
- Zgadzam się z tym. - odpowiedziałem.
Nocne niebo było przecudowne i nawet raz na jakiś czas dało się zauważyć przelatujący meteor.
W pewnym momencie zauważyłem, że weszliśmy na jakieś wzgórze, napadła mnie pewna chęć, zrobiłem kilka kroków do tyłu i nagle ruszyłem przed siebie, to znaczy w Sil. Co skończyło się zamierzonym efektem - przewróciłem lisicę ( oczywiście nie robiąc jej krzywdy), a przez to, że byliśmy na szczycie wzgórza, teraz turlaliśmy się w dół. Na szczęście nie było żadnych kamieni, więc zabawa była bezbolesna.
Kiedy się już sturlaliśmy, korzystając z nieuwagi mojej małżonki, zbliżyłem moje wargi do jej.
- Je t'aime. - powiedziałem po 'pocałunku'.
- Co to znaczy? - uśmiechnęła się lisica.
- Kocham Cię, dodam też, że zawsze i wszędzie.
Sil? Co powiesz na kolejną szaloną noc?
lubiłem swoje stanowisko tak bardzo, że oddawałem mu większość wolnych chwil.
Tym razem moim celem było poskładanie jakiegoś łacińskiego wiersza w którym kryła się zaszyfrowana wiadomość, uwielbiałem takie zagadki.
- Późno się robi... - zauważyła moja luba patrząc na zegarek, miała rację na tarczy wybijała już północ. Już miałem zaproponować pójście spać, gdy nagle wpadłem na pewien pomysł.
- Jesteś zmęczona? - zapytałem.
- Niezbyt, a ty?
- Pełny energii, mam pomysł, co powiesz na romantyczny spacer, madame? - ukłoniłem się lekko.
- Dobry pomysł. - Silette uśmiechnęła się.
*
Razem z Sil spacerowałem wzdłuż lasu, przyznam, że czułem wyjątkową przyjemność.
Pełnia nadawała temu wszystkiemu romantyczny wyraz.
-Piękna noc... - powiedziała lisica wpatrując się w gwiazdy.
- Zgadzam się z tym. - odpowiedziałem.
Nocne niebo było przecudowne i nawet raz na jakiś czas dało się zauważyć przelatujący meteor.
W pewnym momencie zauważyłem, że weszliśmy na jakieś wzgórze, napadła mnie pewna chęć, zrobiłem kilka kroków do tyłu i nagle ruszyłem przed siebie, to znaczy w Sil. Co skończyło się zamierzonym efektem - przewróciłem lisicę ( oczywiście nie robiąc jej krzywdy), a przez to, że byliśmy na szczycie wzgórza, teraz turlaliśmy się w dół. Na szczęście nie było żadnych kamieni, więc zabawa była bezbolesna.
Kiedy się już sturlaliśmy, korzystając z nieuwagi mojej małżonki, zbliżyłem moje wargi do jej.
- Je t'aime. - powiedziałem po 'pocałunku'.
- Co to znaczy? - uśmiechnęła się lisica.
- Kocham Cię, dodam też, że zawsze i wszędzie.
Sil? Co powiesz na kolejną szaloną noc?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.