- Musimy się śpieszyć... Czas, pośpiech, w każdej minucie ktoś może ginąć - stwierdził Toven. Siedzieliśmy w głębinach jaskini, gdyby nie stworek, który okazał się być wielofunkcyjny byłoby całkowicie ciemno - A więc od wieków istniały kamienie runiczne. Podobno niegdyś jakaś bogini zbierała gwiazdy, lecz zawartość koszyka nagle się wysypała. Na ziemi zgasły, ale budził się w jedną noc, i były zaczarowane. Od wieków lisy znajdowały je, ale nie dostrzegały w nich nic oprócz świecenia w każdą pełnię. Każdy miał na sobie zapisane zaklęcie, za pomocą którego dało się go użyć, ale takim językiem, jakiego nikt nie był w stanie odczytać. Znalazcy nosili je więc jako talizmany. Oprócz tego nikt nie wiedział, że tworzą skomplikowany system - istnieją poszczególne grupy. I dwa najważniejsze kamienie, w których zaklęta jest największa moc. Jeden jest przeciwieństwem drugiego i tylko nim można go zwalczyć, cytuję z księgi. Ale największą siłę można uruchomić wtedy, kiedy działają razem.
- No i co do tego? Kto to jest ten tajemniczy Ktoś? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Bogowie nie mieli potrzeby ich zbierać, i tak trwało by to bardzo długo. Runizmany nie były groźne, bo żaden z lisiej populacji nie znał ich siły i znaczenia. Co prawda krążyły legendy, ale mało kto w nie wierzył. Aż w końcu urodził się tajemniczy samiec. Szybko został sierotą i żaden z bogów nie zwracał na uwagi na jego postać. Dopóki nie zaczął badań naukowych na temat jednego z kamieni. I on, jako jedyny zrozumiał moc jednego z nich. A że padło na najważniejszy... Dawał on tajemniczą moc, potrafiącą wiele niesamowitych sztuczek i uzależniającą. Rosnącą w sile z każdym czynem. Nieznane są przyczyny, ale On zaczął terroryzować puszczę. Najwyżsi nie mogli nic zrobić, bo ich oczy nie dostrzegały samych Runizmanów, to znaczy widziały je jak zwykłe kamienie. Nie potrafili korzystać z ich mocy. Ale wiedzieli, że trzeba znaleźć przeciwieństwo, wysłali swoich posłańców. Znaleźli, co chcieli, ale lisa trzeba było znaleźć. I wtedy, jak z nieba pojawiłaś się ty.
W moich oczach było tyle zdziwienia co niezrozumienia.
- I ja mam uratować lisy? Chyba śnisz!
- Nie mówię, że musisz. Jak umrzesz lub zrezygnujesz, co według obliczeń co do twojego charakteru jest niemożliwe Najwyżsi wcisną go w inne łapy - odpowiedział mi z ironią w głosie, pokazując kamyk.
- Nie chcę umierać!
- Kiedyś musisz, po co czekać?
Spiorunowałam jaskółkę wzrokiem.
- Powiedzmy, że zostawię to bez komentarza. Jakim cudem mam dokonać to, co ode mnie wymagasz? - zapytałam.
- Akurat świta. On działa głównie w nocy, ale i tak trzeba się mieć na baczności. Idziemy po księgę, w której jest przetłumaczenie znaków. Przecież żeby użyć mocy, trzeba ją najpierw zrozumieć. A tego - podał mi Runizman - Pilnuj jak oka w głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.