Rozejrzałam się. Z pnia było bardzo dużo widać. Zauważyłem też czarnego lisa , który właśnie do nas podchodził.
-Witaj. - powiedziałam wesoło.
- Mira... może powinnyśmy... - zaczął Nabirie ale ja go jednak nie słuchałam.
Zeskoczyłam z pnia i podbiegłem do lisa który czmychnął gdzie indziej. Wreszcie sobie odpuściłam. Wskoczyłam na pień i popatrzyłam na samczyka który się we mnie wpatrywał.
- No co? - zapytałam zdziwiona.
Lisek otrząsnął się i uśmiechnął się promiennie. Czułam że zostaliśmy przyjaciółmi. Ale takimi na zawsze.
-Muszę juź iść . - powiedziałam i pobiegłam do norki gdzie mama czekała już z kolacją.
Razem z Klemensem piliśmy ciepłe mleko i przy tym mama rozmawiała o czymś z tatą. Po chwili wszyscy leżeliśmy już na legowisku.
***
Następnego dnia znowu spotkałem Nabirie na naszym pniu.
Nabirie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.