15 Grudzień.1999rok
"Zima w stadzie"
Dzisiaj pada śnieg. Jest okropnie zimno. Ja teraz przytulam się do mamy ale nadal czuję chłód bijący z zewnątrz . Sople lodu już zwisają z wejścia do norki. Śnieg sięga mojemu tacie już do szyi. I nadal pada śnieg . To będzie na prawdę sroga zima. Słuszałam jak dorośli mówili o braku pożywienia. Już od paru minut trzymam w pyszczku kawałek węgielka i piszę. Wiem pewnie czytelnika zaraz znudzi moje życie ale mam jednak nadzieję że nie. No co ja gadam?! Jejku jakie te szczeniaki mają małe rozumki. Nawet nie miałem pojęcia. A i sądzę usiąść bo trochę tych moich przygód chyba będzie. Eee! No i nie mogę! Nawet nie wiem kto będzie to czytał. Ale dobra jak zaczęłam to skończę. Więc nadal piszę i piszę a mama upomina mnie że muszę coś zjeść. Tak więc muszę. Kiedy tylko zjem to wracam. Dobra już mogę dalej opowiadać wam o moich przygodach tak więc po prosiłam mamę żeby pozwoliła mi wyjść na dwór.
-Tylko załóż szalik. - upomniała mnie mama.
Kiedy wreszcie wyszłam śnieg nadal padał. A już był i wiele wyższy niż ja. Ale dobrze muszę przerwać pisać bo idę się bawić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.