Strony

Postacie

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Od Ace C.D. opowiadania Chalize

Ułożyłem się obok Chalize i dwóch małych, brudnych kulek. Zanim ona umyje jednego, drugiemu może zabraknąć powietrza.. Przecież na ogół, silne i niezależne lisice urodzą jedno, umyją i rodzą drugie, a tu od razu dwójka... Ruda przyciągnęła do siebie ciemniejszą z kulek. Nie czekając długo, najdelikatniej jak tylko potrafiłem, chwyciłem drugą, jeszcze ciepłą od krwi i przejechałem po jej grzbiecie szorstkim językiem patrząc i naśladując ruchy Chalize. Czy to czasem nie jest zbyt... dziwne? Niesmaczne? Ohydne? Idzie przywyknąć. W końcu to tylko krew, a ja pomiędzy łapami trzymam moje szczenię. Przyszłego najlepszego lekarza, najwybitniejszego naukowca, przyszłego Boga i waleczny jak lew sercu..? Kto wie? Witaj Maroon. Mój kochany synku. I.. czekaj. Czy mi się wydaje, czy Marion jest trochę.  Ekhe  jaśniejszy? Uniosłem wzrok patrząc na Horizona, ktory ewidentnie miał na sobie ciemne plamy, a następnie na Maroona. Jasnego, że o cholera.
- Znachorze?.. - zawołałem go przyglądając się czystemu już liskowi. - Czy to normalne, że jest taki jasny?
Znachor przejrzał się mu i tylko podniósł na chwilę ramiona.
- Nie jest aż tak jasny. Częściowo wdał się za Hestrą. Ciesz się, że nie całkiem, bo byłby nakrapiany.
Nie pytałem go, skąd to się, ale musiałem przyznać mu rację. Przytuliłem maleństwo do siebie i przysunąłem je do brzuszka rudej. Przyłożyłem pyszczek do brzuszka ciemniejszego Horizona. Mam dwóch synów. Będą rośli, rozwijali się, w końcu założą własne rodziny  Znachor wyszedł na zewnątrz, a ja odwrocilem się w stronę Chalize i intensywnie i czule ją pocałowałem.
- Dałaś radę. Mamy dwóch pięknych chłopców. - uśmiechnąłem się z ulgą.
Przypatrzyłem się jej. Była cała mokra i zaczynała się trześć. Na jej mordę malowało się jak nigdy przedtem zmęczenie, ale nadal była piękna jak zwykle. Widziałem, że lada chwilą zaśnie. Momentalnie poczułem na sobie chłód. Podszedłem do jednej szafek i znalazłem starą suszarkę do włosów. Nieźle. Może być. Podłączyłem ja do jakiegoś dziwnego ustrojstwa dającego prąd i przesunąłem czarny guzik. Z urządzenia zaczęło cicho lecieć cieplejsze powietrze. Przylozyłem ją do zimnej sierści lisiczki cierpliwie ja susząc.


  1. Rudzielko?:**


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.