- Wynocha z mojej jaskini, brudne kupy zawszonego futra! - wrzasnąłem, rzucając pierwszą lepszą rzeczą w kierunku wylegującej się na kamieniu pary ogromnych szczurów. Bliżej niezidentyfikowany przedmiot upadł na podłogę, roztrzaskując się na setki małych kawałeczków. Następnym razem powinienem pamiętać, że ze względu na takie sytuacje lepiej jest trzymać gliniane wazy na wyższych półkach.
Małe ssaki podniosły szare łebki, wydając z siebie pełne przestrachu piski. Szybko podniosły się, podwijając nagie ogony do góry, po czym uciekły, zostawiając mnie samego. Jedynymi śladami po wizycie niechcianych intruzów zostały ślady ubłoconych łapek oraz walające się po ziemi szczątki rdzawo czerwonego naczynia.
- Opłacało się - westchnąłem, ogonem zamiatając śmieci do wiklinowego koszyka. - Może następnym razem pomyślą, zanim ponownie wpakują się do mojej nory. Co jak co, jednak nie będę dokarmiał leniwych darmozjadów.
Sprzątanie zajęło mi dobry kwadrans. Gdy zebrałem całą wazę do prowizorycznego śmietnika, wyszedłem da dwór, aby gliniane szczątki wrzucić do wykopanego obok mojej kryjówki dołu, służącego mi jako składzik potłuczonych i zniszczonych rzeczy codziennego użytku.
Wróciwszy do jaskini, delikatnie odłożyłem własnoręcznie wyplatany kosz pod ścianę, po czym spokojnie ułożyłem się przy wejściu do mojej kryjówki. Ze zmęczeniem oparłem łeb na skrzyżowanych łapach, by po chwili zatopić się w swoich myślach, ze spokojem na sercu obserwując rosnącą wokół florę.
Zaraz po tym, gdy powieki powoli zaczęły mi ciążyć, usłyszałem głośny szelest w krzakach. Niemalże natychmiast podniosłem się do pozycji pionowej, gotowy stanąć do walki z napastnikiem.
- Kto tam jest? - szczeknąłem z nadzieją usłyszenia znajomego głosu innego członka stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.