Dzień, jak każdy zaczynał się od poranka. Jednak ten był stosunkowo inny, gdy wyszłam z norki poczułam na sobie grzejące me futro promienie słoneczne. Cieplusi i milusi klimacik. Jeszcze do końca nie jestem pewna którą z czterech pór roku lubię najbardziej, przeżyłam je dopiero dwa razy. Tak, mój wiek to te marne dwa lata. Jednak w trakcie trwania tego czasu nauczyłam się dość sporo, dowiedziałam się wielu rzeczy, zwykle dzięki mojej ciekawości która nie odpuszcza tak łatwo. Ziewnęłam zakrywając pyszczek łapką, no oczywiście musiałam przy tym wydać ten piskliwy dźwięk który towarzyszył mi zwykle tej czynności. Z radosnym uśmiechem na pyszczku wciągnęłam powietrze do płuc, tylko po to by za chwilę je wypuścić. Heh, taki jest tego sens. Niedaleko rozciągała się rzeka, więc bez zastanowienia do podbiegłam tam i napiłam się orzeźwiającej wody. Następnie musiałam znaleźć sobie na tych terenach jakieś konkretne pożywienie, niestety dla mojej osoby będzie to trudne. Tak to jest jak nie je się mięsa, mam chęć na owocki. Nie jest to niestety możliwe, to jeszcze nie wiosna. W oddali jednak zobaczyłam dziwnie wystające z ziemi rośliny, zaczęłam kopać aż dokopałam się to warzywa które lubię. Nie, nie myślcie sobie że jem trawę...
-Rzodkiewka, idealnie!
Krzyknęłam do siebie i zaczęłam kopać dalej, wyjęłam z ziemi z osiem rzodkiewek po czym zakopałam dziurę która powstała podczas tej czynności. Powolutku zaczęłam ocierać łapka znalezione jedzonko, po czym zajadałam się nim. Aż mi się uszyska trzęsły, a moja kita radośnie podskakiwała. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę że dziś czeka mnie prawie codzienna robota, patrol terenów...szpieg tak już ma. Zwykle podczas takich zadań, mało co się dzieje. Lecz dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Nie chodziłam długo po terenach, ponieważ zauważyłam nieznajomego lisa śpiącego niedaleko polany. Mam dobry wzrok, a tak poza tym położył się na głazie który był dość widoczny. Westchnęłam po czym podeszłam bliżej śpiącego księcia, inna pewnie nie chciałaby go budzić. Jednak ja...to ja. Nie wiem kim jest, skąd przyszedł i w jakich sprawach. Może jest jednym z Naszych wrogów, którzy jeszcze się nie ujawnili? Kto to wie...
-Kim jesteś?!
Chciałam go jakoś zbudzić, nie ruszając żadnej części ciała. Nie usłyszał mnie, serio jak można tak twardo spać? Mój sen jest inny, czujna nawet podczas głębokiego snu mogę się z niego wyrwać w każdej chwili. Temu lisowi jednak to trochę zajęło. Musiałam zapytać jeszcze raz o to samo z wielką ostrożnością, bo wreszcie raczył unieść swe zmęczone życiem powieki...Nie chciałam przy tym wyrażać żadnych uczuć, był mi obcy i to wystarczyło...Kiedy już widział mnie doskonale, zmierzył mnie wzrokiem mówiąc:
- Jestem Nesmerus, niedawno przybyły na tę ziemię. A jak brzmi Twoje imię?
Cofnęłam się o krok i ustawiłam się w odpowiedniej pozycji do obrony lub ataku. Zawsze trzeba być czujnym na posterunku, nie wszystko da się rozwiązać rozmową. Lecz zawsze na początku stosuję technikę ...słowną? Można tak to nazwać?
-Kiedyś może je poznasz Nesmerus'ie , lecz nie teraz. Chciałabym dowiedzieć się po co ...jak Ty to ująłeś ? Po co ,,przybyłeś na tę ziemię''?
Moja ciekawość VS jego. Idę o zakład że moja pośle mnie do piekła, mimo to i tak wygram.
-Podróżuje od jakiegoś czasu.
Raczył wstać i zbliżyć się do mnie, pewnie miał świadomość że tutaj znajduje się jakaś grupka lisów. Ja pomimo zmęczenia czułam że jestem na ziemiach zmieszanych przez lisy. Mniejsza o przeszłość, teraz ważna jest ta chwila...
(Nesmerus?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.