Na gospodarstwie nie znalazłem nikogo, kto pomógłby mi w poszukiwaniu rudej.
Zrozpaczony postanowiłem zdać się na instynkt. Wkroczyłem do nieznanego mi lasu. Panował tu wszechobecny zapach przeróżnych zwierząt. Od małych myszy, po żubry i wilki. Na te drugie wolałbym nie trafić, ale jeśli one wiedziałyby coś na temat Chalize, mógłbym zaryzykować.
W pewnym momencie, wprost na mnie wyskoczyła wielka szara postać. Wilk? Nie. Pies. Chwila. Znałem tego psa...
- Faster, uspokój sę! - krzyknąłem unikając jego zębów. - Nie chcesz tego! Powstrzymaj instynkt! - położyłem łapy na jego gardle i warknąłem kąsząc w ucho. Ugryzienie zabolało średniej wielkości psa, bo z piskiem uskoczył na bok. Z rany leciała ciemna krew.
- Daj się zabić, Acze - warknął
- Nigdy w życiu. - syknąłem - racz zakopać na chwilę topór i powiedz mi czy widziałeś dziś na oczy innego lisa. - odpowiedziała mi cisza, jakby jego psi móżdżek zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Dlaczego miałbym ci mówić? - wiedziałem co ma na myśli. Wie o Chalize. Maczał w tym swoje brudne łapy. Poczułem to.
- Dlaczego, Faster? - zmrużyłem oczy.
- Chcesz wiedzieć dlaczego ją uprowadziłem? - zapytał z satysfakcją - bo Ballada nie miał odwagi.
Chalize?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.