- Może sprawdźmy, czy już się obudziła...? - zaproponował jeden z nich, ten albinos. - Musimy ją przetransportować do innego miejsca, a nie mam ani ochoty, ani siły na targanie jej do celi. Jest cięższa niż wygląda.
Powinnam to potraktować jako komplement? Chyba tak zrobię. Do jakiej celi chcą mnie zabrać? Po co w ogóle chcą mnie tam trzymać? Nie lepiej od razu mnie zabić? Dziwna ta ich logika. Ja... chyba się boję. Nie wiem, co mnie czeka. Gdzie jest Ace? Lizzie? Są bezpieczni? Mam nadzieję.
- Dobry pomysł. - odparł mrukliwie drugi.
Zamarłam. Zmierzali prosto w moja stronę, to moja jedyna szansa na ucieczkę - szansa, że mnie nie zauważą. Niedoczekanie... Albinos tuż na mojej wysokości schylił się i wbił kły prosto w mój kark. Aż pisnęłam z bólu. Najwyraźniej lis nie znał pojęcia "delikatnie". Jak gdyby nigdy nic, po prostu przetargał mnie po ziemi przez całą drogę. Próbowałam się wyrwać. To na nic.
***
W końcu zostałam zamknięta w czymś, co przypominało klatkę wkopaną w ziemię. O Sun, pomocy...Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.