- Chalize.. - mruknąłem widząc, że zrobiła kilka kroków w stronę lasu.
- .. Tak? - po chwilce odwróciła się. Być może musiała pomyśleć o tym, czy się odezwać..?
- Nie odchodź. - spojrzałem w jej oczy. Miała w nich iskierkę. Iskierkę.. nadziei?
Wzrokiem przeszyłem ją niemalże na wylot.
- Dlaczego? - nie zamierzała odpuścić.
- Nie pytaj o takie rzeczy. Psujesz nastrój. - przekręciłem oczyma wstając. Złagodniałem.
- Sorry. Nigdy nie mówię o rodzicach. Staram się o nich zapomnieć. - wyjaśniłem krótko.
- O niektórych rzeczach nie warto zapominać. - uśmiechnęła się lekko.
- Masz w sobie coś z filozofa. - zaśmiałem się zmieniając temat. - Robi się późno, chodź, znajdziemy Ci jakąś norę.
Chalize?:v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.