Od tego momentu powoli mijały tygodnie, ale żal nie znikał. Nie potrafił, po prostu utrzymywał się nie umiejąc odejść, można by to określić mianem przywiązania. Depresja? Nie, nie tym razem, wyszło na to, że po prostu żyłem tym smutkiem, wypełniłem się nim jak puste naczynie. Powiedzmy, że porównam się do kubka, tak tylko, że jak Lao Tsy mawiał "Przydatność kubka polega na tym, że jest pusty" co w "wolnym myśleniu" oznacza, że na razie jedyną rzeczą do jakiej jestem zdolny jest znalezienie tego cytatu...
Odkąd ona została skazana na banicję, na moim grzbiecie spoczął pełny ciężar opieki nad synem. Najgorsze jest to, że nie potrafię mu powiedzieć w cztery oczy, że praktycznie już nie ma matki oraz siostry. Czuję, że coś podejrzewa, ale nie odważył się jeszcze tego wyjawić, a moja historia opowiadająca o tym, że są na długiej wędrówce chyba jeszcze pogłębiła dół który trzeba wypełnić wytłumaczeniami. Tak, wiem, że na samym dnie znajdę swoje własne smutki i zmartwienia, które po rozmowie zostaną zakopane i powinny zostać tam już do końca dni.
Siedziałem przy stoliki próbując przetłumaczyć jedną z ksiąg, dziś szło mi gorzej niż tego dnia w którym... No właśnie! Omal nie spadłem z krzesła, podbiegłem do jednej z szuflad, odsunąłem ją i moim oczom ukazał się dar od duchów - piękny turkusowy kamień, chociaż nie, to nie była już ta piękna barwa - na upominku widniała dziwna krwista plama. Zniechęcony spojrzałem w stronę kredensu, zawsze byłem przeciwny, ale może pomoże?
Jakoś od samego rana dziś mnie prześladuje pech,
w świat odeszła ukochana wczoraj, więc piłem za trzech,
wziąłem za łóżko podłogę w skutek wczorajszych psot,
a do tego przez drogę przebiegł mi czarny kot!
Każdy problem do mnie wraca,
Jezu jak się nie wyspałem,
chyba takiego kaca jeszcze nigdy nie miałem!
I chociaż nerwy mam ze stali, to nie widzę już nadziei,
bo jak już coś się wali, to się wali po kolei!
W przedpokoju miałem ciemnię jak przed lustrem piłem,
by nie było zbyt przyjemnie to tak wyszło, że je zbiłem!
Rano wstała lewa noga, więc do kościoła wbiję,
bo jak trwoga to do Boga, nawet się nie kryję!
Człowiek Jemu się pożali, a On, że Święci tak chcieli,
i że jak już coś się wali, to się wali po kolei!
Będzie gorzej pomyślałem, a więc by nic się nie stało,
w niemalowane odpukałem, ale to nic nie dało!
Nie wiem, czy tak dłużej mogę, tak uśmierzyć ból,
ale na podłogę rozsypałem sól!
Biorę z flaszki łyk, wychodzę, idę obijając ściany,
mówię przechodniom po drodze, że nie jestem pijany.
Mundurowi obok stali, więc na izbę mnie wzięli,
bo jak już coś się wali, to się wali po kolei!
Gdy się wszystko w głowie miesza, ty baczenie na to miej,
bo ta myśl w sumie pociesza, że po wszystkim jest okey,
i nie pogub się w tym wątku, bo wtedy jest bez zwątpienia,
że kiedy jest w porządku, to się tego nie docenia!
Lecz na wskutek tej zabawy, moje myśli tak mają,
jak to jest, że fajne sprawy, się po sobie nie zdarzają.
Więc kiedy los rozdawali, bo chyba innego nie mieli,
że jak już coś się wali, to się wali po kolei!
Tekst nie jest z zasady "kopiuj wklei", więc trochę czasu to mnie kosztowało.
Autor: Wojtek Szumański "Po kolei".
Obudziłem się, od razu zaatakował mnie ból głowy. Kac. Jest w okolicy jakaś tabletka albo chociaż woda? Wstałem ociężale, zawiodłem, zawiodłem po całości, wszystkich.
Rita?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.