Strony

Postacie

czwartek, 6 lipca 2017

Od Lori CD opowiadania Brooke'a

Delikatnie położyłam łapę na gęsie pióra, wydawały się idealną wyściółką legowiska noworodków. Przez myśl przeszły mi kolejne elementy posłania - mech, jakieś prześcieradło podkradzione dwunogom i... cóż, będę musiała się miejscami pożegnać z kawałkami futerka.
 - Kochanie, chyba o czymś zapomnieliśmy... - w pewnym momencie przypomniałam sobie o pewnej wyjątkowo ważnej rzeczy. - Przecież nasze dzieci nie mają nawet jeszcze imion! - wskazałam na trzy puchate kulki. - Nawet się jeszcze nad nimi nie zastanawialiśmy...
Jak można popełnić taką gafę na samym początku rodzicielstwa?!  Przez krótką chwilę w norce zapadła cisza, którą przerywało jedynie ciche piszczenie szczeniąt oraz lekko stłumione ptasie trele z zewnątrz. Położyłam swoje spojrzenie na młodych, jakie godności pasowałyby do nich?
 - Masz jakiś pomysł? - zapytał się Brooke. - Mi przez myśl przeszło już jedno...
Uśmiechnęłam się by zachęcić mojego partnera do powiedzenia tego.
 - Ashley, idealnie by pasowało do... tej! - lis pogłaskał lekko po główce szczenie znajdujące się pośrodku zwartej grupki.
 - Idealne - w sumie to nie miałam pod tym względem szerszego arsenału słów. - Hmm... To może nazwiemy tą, eee... Candy? Nie... - oto jak prosto wpaść w zakłopotanie, w końcu trzeba mieć świadomość, że młode będzie przez całe życie tak nazywane ( chyba, że postanowi się inaczej przedstawiać, jak jest w przypadku Brooke'a).
 - Przejdźmy od razu do samczyka - zasugerował. - Ja już mam... Valour.
 - Mezzo! - dodałam, a partner pokiwał zadowolony głową. Valour Mezzo całkiem ciekawie to brzmi. Dobrze teraz została ostatnia, już miałam zamiar powiedzieć lisowi, żeby on wybrał, bo mi nic nie chodzi po głowie, ale ten spodziewając się tego co zaraz oznajmię, poinformował.
 - Teraz twoja kolei...
Wiedziałam, że zamęt w mojej głowie nie pozwoli mi wymyślić niczego sensownego. Zdenerwowana przejechałam wzrokiem po półkach z książkami. Julia? Nie... Cirilla? Ładne, ale nie pasuje... Wtem przyszedł mi przez myśl tytuł pewnej książki napisanej przez pewnego nie żyjącego już człowieka, jeśli dobrze pamiętam to czytałam ją jeszcze w czasach w których żyłam razem z rodziną w szopie. W pustyni i w puszczy w tym momencie olśniło mnie.
 - Nelly! - omal nie krzyknęłam.

Brooke? <3
Ciesz się, że nie pisałam tego pod napływem francuskiej weny xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.