Pisnąłem cicho, próbując zwrócić na siebie jakoś uwagę, nie lubiłem kiedy nikogo nie było
w moim otoczeniu...
Powtórzyłem jeszcze raz piśnięcie, tylko, że już głośniej, ale wciąż nikt nie przychodził. Katastrofa! Do pokoju pewnie wpadł ogromny tygrys w paski i wszystkich pozjadał, tak jak w pewnej bajce którą opowiedział mi tata, on chyba nawet nie wie, że zrozumiałem o co chodziło w tej
opowieści i że teraz mam koszmary... Chyba właśnie jeden z nich mnie teraz wybudził...
Wciąż nikt nie przychodził... Skoro tego chcieli... Zacząłem kwilić, mając nadzieje, że ktoś przyjdzie.
Po chwili usłyszałem czyjeś kroki, chyba nie należały do ogromnego tygrysa w paski, więc miałem nadzieję, że to mama lub tata.
- Mamy środek nocy... Zdajesz sobie z tego sprawę? - usłyszałem zaspany głos i już od razu wiedziałem, że należy do tatka... Zapiszczałem, próbując jakoś pokazać swoją radość.
- Jak widać ani to nie jesteś głodny, ani to masz potrzebę, więc wnioskuję, że znowu
nie możesz zasnąć... - ciągnął. - Dobrze, więc żeby było lepiej (bo tak twoja matka mi karze!) mam zaśpiewać ci jakąś kołysankę... Hmm, już mam!
Ułożyłem się w wygodniejszej pozycji przymykając oczka.
Dawno temu żył sobie lis...
lecz pewnego dnia coś go zjadło!
Śpij, bo inaczej ciebie też coś
rozszarpie i zje!
Dobranoc!
Nigdy nie słyszałem tak ciekawej bajki! W sumie to znam jedynie dwie... tą oraz taką jedną o ogromnym tygrysie tygrysie w paski który zjadał wszystkich którzy budzą innych ze snu...
Kiedyś o ile zapamiętam to wszystko, opowiem swojemu ojcu o tym, że lepszych opowieści nikt by nie wymyślił!
(chwilowo bez odbioru)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.