Strony

Postacie

wtorek, 11 kwietnia 2017

Od Dreamcathera - pudełko nr 2

 W norze już zacząłem się nudzić ale nie miałem co robić więc wyszedłem. Zaplanowałem spacer do opuszczonej wioski.
Kiedy poszedłem do opuszczonej wioski usłyszałem szloch. Rozejrzałem się i w środku któregoś z domków siedziała lisiczka,około miesięczna. Serce od razu mi zmiękło i dlatego zacząłem się do niej zbliżać.
-Czemu płaczesz?-zapytałem z troską w głosie
-Bo...bo... nie ma tu rodziców-mruknęła z trudem
-Ojej...Nie płacz,coś wymyślimy-przestąpiłem z łapy na łapę
Spojrzała na mnie z wyrzutem i w jej oczach nadal były łzy. Bardzo to przeżywała
-Moja rodzina mnie zostawiła...-opowiedziałem smutno aby pokazać że nie jest jedyna
Po jej małym pyszczku spłynęła łza. Lekko ją przytuliłem. Troszkę się uspokoiła ale nadal było jej przykro. Czułem się odpowiedzialny za małą ponieważ ją znalazłem. Podniosłem łeb.
-Jestem Dreamcather,mogę się tobą zaopiekować dopóki nie nauczysz się polować-mruknąłem
-Jestem Tini-powiedziała cichutko
Uśmiechnąłem się smutno i poczułem wyrzuty sumienia. Kiedy tu przyszedłem byłem zdenerwowany i Tini musiała się przestraszyć. Pewnie myślała że to ktoś inny. Mała kuleczka była przesłodka. Głośno przełknęła ślinę i do mnie podeszła jakbym był jej ojcem i jakbyśmy się znali od lat.Zmrużyła oczka i uśmiechnęła się smutno do mnie. Przytuliłem ją bardzo mocno jeszcze raz.Kiedy tylko otarła łzy mogłem z nią porozmawiać.
-Czy tu jest bezpiecznie? -zapytała z nadzieją
-Przed chwilą gonił mnie czarny lis a potem jakiś pies.-powiedziała smutno
 -Mazikeen i Ballada-wyjaśniłem
***
Tini bardzo się zmieniła od kąt ją poznałem,była odważniejsza i twardsza. Postanowiłem że będę ją uczył aby mogła sama polować i się skradać i uciekać kiedy odejdzie. Byłem pewny że mała dobrze sobie poradzi ale było na odwrót.Nie radziła sobie dobrze i dlatego ciągle się krzywiła kiedy coś jej tłumaczyłem po raz kolejny i kiedy musiała wszystko powtarzać. Ale wiedziałem że kiedyś nadejdzie dzień kiedy założy stado i będzie mogła sama dokonywać wyboru. Uśmiechnąłem się smutno,znowu będzie jak dawniej.
-Dreamcatherze tu coś jest!-zawołała podekscytowana
Podszedłem do niej i w pułapce zobaczyłem zajączki ze swoją mamą.
-Powinniśmy je wypuścić,ale się nas boją.
Powoli złapałem jednego malucha i go wyjąłem,jego mama obawiała się pewnie że to podstęp albo że go zjem ale kiedy go postawiłem odetchnęła z ulgą.Kiedy wyjęliśmy wszystkie zajączki największy się do nas przytulił i dał nam jakiś kamień. Tini była szczęśliwa że zrobiła dobry uczynek i dlatego przez cały wieczór tylko skakała,przestała skakać kiedy była już wykończona.
***
Kiedy wstała natychmiast chciała iść na polowanie. Ledwo co pozwoliła mi się uczesać.
-Dobrze Tini,teraz będziemy uczyć się polowania- powiedziałem z uśmiechem
Tini kiwnęła łepkiem i zajęła miejsce,nagle zjawił się jeleń skoczyła na niego,trochę jej pomogłem bo była za mała na takie polowanie. Na śniadanie zjedliśmy jelenia. Kiedy Tini zjadła chciała iść na spacer więc tak zrobiliśmy.Spokojnie spacerowałem wzdłuż rzeki i usłyszałem syknięcie,natychmiast podbiegłem  do Tini i zobaczyłem że jest w klatce. Dałem się złapać bo musiałem ją obronić.Biała kuleczka wyglądała na przerażoną dlatego zaraz kiedy doszedłem do klatki wtuliła się w moje futro.
-Jaka rzadka maść,niby lis rudy a biały!-powiedział ktoś
-Będzie z was doskonałe futro!-dopowiedział drugi.
Wyjęli nas z klatki a ja wykorzystałem moment i pogryzłem człowieka Tini ugryzła drugiego i oboje zasyczeli z bólu.Wybiegliśmy z chaty i ruszyliśmy do opuszczonej wioski. Tini była tym wszystkim wstrząśnięta. Dałem jej wodę i czekoladki i od razu się uśmiechnęła. Była wrażliwa cna takie rzeczy. Na jutro zaplanowałem że nauczę ją obrony,jej przeciwnikiem będzie Nox,oczywiście walka nie będzie taka że ktoś musi zginąć.Tini wygrała Nox prychał,chociaż  wiedział że nie ma po co. Kiedy do mnie podeszła Nox jej gratulował i życzył żeby pilnie się uczyła.Tini rosła i była coraz piękniejsza ale z wiekiem i silniejsza. Zwierzęta przegrywały z nią walkę a ją to bawiło i chciała ciągle walczyć. Któregoś dnia nagle niczego nie było żadnych zająców ani jeleni.Już wiedziałem czyja to sprawka.
-Tini!-zawołałem
-Nie ma nic do polowania!-warknąłem cicho
-Jak to?-zdziwiła się biała lisiczka.
-Tak to,polowałaś i polowałaś i nic nie zostało!-krzyknąłem zrozpaczony
-Przepraszam-mruknęła Tini.
-No już ale wykorzystaj tę naukę.-powiedziałem
Kiwnęła głową i dzisiaj zostaliśmy bez jedzenia. Nazajutrz wszystko wróciło i było w normie. Któregoś dnia białe lisy wkroczyły na nasz teren nie chciały go,to była rodzina Tini. Tini się ukryła i nie mogli jej znaleźć
-Czy jest tu moja córka Tini?-zapytał ktoś oschle
-Tak! Nic jej nie jest,myślałem że państwo nie żyjecie i się nią zaopiekowałem.-odparłem
-A więc gdzie ona jest?-zapytał głos
-Tini!Tini!-krzyknnąłem
-Tak?Oo nieee!-Warknęła Tini
-Tini do domu!-warknął ktoś
-Nigdy,mam tu przyjaciela,idźcie sobie!-warknęła ze złością Tini
-Tini to dla twojego dobra...
Tini rzuciła się w objęcia matki i odeszła razem ze stadem. Poszedłem do nory żeby odpocząć.Za dużo tych wrażeń na jeden dzień.Podejrzewam że Tini nigdy nie wróci ale znalazła rodzinę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.