wtorek, 7 marca 2017

Od Rity

O świcie, przed wschodem słońca, wyruszyłam na polowanie. Przebiegłam przez polanę starając się namierzyć potencjalną ofiarę. Wokół panowała martwa cisza. Nawet ptaki nie dawały znaków życia. Dał się słyszeć cichy szelest. Odwróciwszy głowę nadstawiłam uszu.
-Los się do mnie uśmiechnął.-pomyślałam.
Przez moment stałam w bezruchu, czekając na chwilę w której zwierzyna znów zacznie się przemieszczać. Kilka sekund później, zaledwie 6 metrów dalej, wysoka trawa znów lekko się poruszyła. Powoli zaczęłam podchodzić bliżej. Niespodziewanie zwierzę poderwało się do lotu z głośnym trzepotem skrzydeł. Zaskoczona odskoczyłam w tył. Szczerze powiedziawszy spodziewałam się zająca bądź łasicy, a tymczasem był to bażant, o którego złapaniu z moim doświadczeniem, mogłam tylko pomarzyć.
-A, niech to!...-warknęłam wpatrując się w glebę.
Przyznaję, ciężko jest mi przyjmować porażki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.