Guzik zalśnij błękitno-zielonym światłem. Nagle pod naszymi łapami otworzyła się zapadnia. Sturlaliśmy się po gładkim, kamiennym zboczu.
-Gdzie jesteśmy?...-spytałam gdy byliśmy już na dole.
-Nie mam pojęcia, auć...-Dreamcatcher podniósł się z posadzki.
-Wszystko w porządku?-popatrzyłam na lisa zatroskanym wzrokiem.
-Tak, nic mi nie jest... To nie było miękkie lądowanie...-odparł Dreamcatcher spoglądając na świecącą ścianę.
-Czy widzisz to co ja?...-spytał z niedowierzaniem.
Ogromne kamienne drzwi otworzyły się przed nami, a amulety uniosły się do góry.
-Chyba powinniśmy tam wejść.-stwierdziłam.
Dreamcatcher poszedł przodem, ja za nim. Obydwoje byliśmy nieco wystraszeni, ale samiec wyraźnie starał się tego nie pokazywać. Ja zaś nawet nie zastanawiałam się nad tym jak powinnam się w takowej sytuacji zachować. Weszliśmy do ciemnej, wielkiej komnaty. Na wszystkich ścianach paliły się pochodnie. Zauważyliśmy maleńką kartkę leżącą na lśniącej tysiącami barw tęczy skale. Na liściku było coś napisane.
(Dreamcatcher?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.