Krążyliśmy spokojnie po norce lisicy, trudno było to nazwać prawdziwym tańcem, ale sprawiało to nam świetną zabawę, pewnie szczególnie dlatego, że wreszcie moja umiejętność ( której uczyłem się przez całe moje życie) wreszcie się przydała - chodzenie na tylnych łapach ( na przednich umiem jedynie utrzymać się przez dziesięć sekund).
- Sil, a znasz fokstrota? - zapytałem się przypominając sobie stare czasy. Silette przez chwilkę wytężała pamięć.
- Chodzi ci o taniec? W cyrkach chyba nie uczą tańczyć?
- Żyłem w nietypowym cyrku, kiedyś dokładniej to wytłumaczę, ale na razie powiem, że z tysiąc razy rozgrywałem na arenie pewną scenkę związaną z fokstrotem.
- Umiesz to tańczyć? - lisica spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
Uśmiechnąłem się tajemniczo i zacząłem przełączać radio w poszukiwaniu odpowiedniej muzyki. Nie znalazłem tej o którą mi chodziło, ale i tak udało mi się znaleźć jakiś à la Quickstep.
- Na razie starczy. - mruknąłem zadowolony.
Sil spojrzała się na mnie ze zdziwieniem, a ja zacząłem tłumaczyć o co chodzi w tańcu.
- A więc: fokstrot to amerykański taniec towarzyski o szybkim tempie. - ciągnąłem. - Często mówi się o nim jako jeden z najtrudniejszych tańców i nazywany jest "najtrudniejszym spacerem świata". Można wyróżnić Slow - Fox i Quickstep ( który umiem). Rozumiesz?
Lisica przytaknęła głową i zacząłem pokazywać jej podstawowe kroki. Było to dosyć trudne, ale jak już mówiłem w cyrku scenka z fokstrotem w wykonaniu lisa była największą atrakcją. Nawet dziś kiedy już jestem zwierzęciem żyjącym na wolności przypominam sobie trud nauki tańca, jeśli pamięć mnie nie myli to uczyłem się tego przez 2 i pół roku!
Scenka polegała zwykle ( ponieważ czasami były jakieś zmiany lub dodatki) na tym, że najpierw na arenę wchodzi zastęp ludzkich tancerzy wykonujących taniec o którym jest mowa, ale w pewnym momencie na scenie pojawia się srebrny lis ( czyli ja) i moja znajoma ( żadne uczucie nas nie łączyło) - suczka rasy foksterier ( komiczne). Po chwili stajemy na tylnych łapach i opieramy łapy na sobie, zanim publiczność otrząsa się ze zdumienia zaczynamy robić ruchy rodem z omawianego fokstrota. W całym przedstawieniu jest jeszcze wiele rzeczy do omówienia, ale to już kiedy indziej. Po pewnym czasie razem z tamtą suczką zaczęliśmy dochodzić do wprawy i taniec zaczął już wyglądać jakby naprawdę tańczyli go ludzie ( oprócz ruchów niemożliwych do zrobienia przez zwierzęta).
***
Silette nie poddawała się i zamęczała mnie prośbami o dalszą naukę i dopiero po kilku godzinach udało mi się namówić ją by odpoczęła. Wyszliśmy napić się z pobliskiego strumyka.
- Milo?
- Tak? - spojrzałem się głęboko w oczy Sil i poczułem, że to co czuję do niej do w stu procentach uczucie...
- A jakie tańce jeszcze potrafisz?
Zamyśliłem się przez chwilę przypominając sobie swoje stare dzieje.
- Najlepiej umiem tańczyć fokstrota, ale znam podstawy passo doble ( oczywiście na możliwości lisa) i czegoś tak jeszcze... Spojrzałem się na Sil w oczekiwaniu na reakcję.
Sil?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.