Strony

Postacie

czwartek, 23 marca 2017

Od Lori CD opowiadania Floxii

Czekałyśmy niespokojnie przy miejscu gdzie zobaczyłyśmy kobietę która ponoć miała nam pomóc.
- Ciekawe kiedy przyjdą te człowieki które mają nam pomóc... - zaczęłam rozmowę.
- Istnieje takie słowo jak "człowieki"?
- A jak powiedzieć inaczej na te jednostki?
- Ludzie?
Po kilku godzinach rozmowy zaczęłyśmy czuć głód, ale wolałyśmy nie opuszczać posterunku. Nagle w pobliskich krzakach mignęły złote pióra.
- Bażant? - zauważyła to coś Flox.
- Obejrzę to coś... - szepnęłam i zaczęłam się skradać w stronę ruchliwego stworzenia.
Delikatnie stąpałam po gęstej trawie, ale pierzaste coś w ogóle nie zdawało sobie sprawy z niebezpieczeństwa - wyszło z gąszczu i naszym oczom ukazała się... kura, a dokładniej piękny szczerozłoty kogucik. Przez chwilę wahałam się czy upolować stworzenie które żyje jedynie dla ludzkiej korzyści ( jak to te człowieki myślą).
- Co z tym zrobić? - zapytałam się lisicy.
- Zjeść. Tylko się podziel...
Po chwili razem z Flox częstowałyśmy się mięsem nieszczęsnego koguta, a potem zmęczone ostatnimi zdarzeniami zapadłyśmy w drzemkę.
***
- Lori, obudź się wreszcie! - poczułam jak lisica delikatnie trąca mnie nos. Ziewnęłam szeroko i wstałam na łapy. Wokół nas panował mrok, ale na szczęście to była tylko ciemność nocy.
- Co się stało? - zapytałam lekko nieprzytomnie.
- Ludzie! Dużo ludzi. - powiedziała szybko Flox próbując zrobić gest który pewnie miał pokazać jakąś dużą liczbę. Wyjrzałam zaniepokojona zza krzaków i w migotliwym świetle Księżyca zobaczyłam z trzydzieści postaci ludzkich. Byłam zaniepokojona tą całą sytuacją...
- To są chyba ci... strażnicy przyrody czy jakoś tak... - usłyszałam głos lisicy.
- Pokażmy się im... - coś mnie zmusiło do powiedzenia tego i wyjścia z krzaków.
Przebiegłam między nogami ludzi szukając znanej twarzy, słyszałam jak kilku zauważyło moją obecność, ale nie powstrzymywało mnie. W końcu zobaczyłam Panią Weterynarz.
- Och to ty... Mówiłam, że powiadomię właściwe służby.
Po sekundzie dobiegła do nas Flox, a kilka osób zaczęło robić nam zdjęcia ( czy jak to się mówi). Po chwili kilkoro ludzi weszło do środka budynku w którym były klatki i przyjechały jakieś samochody rzucające na przemian czerwone i niebieskie światło ( na co zareagowałyśmy przytuleniem się do nóg znanej nam pani).

Flox? Może trochę akcji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.