Cienie rzucane przez kołyszące się na wietrze liście niezwykle przyciągały moją uwagę. Przypomniałam sobie o ostatnim incydencie, ale o dziwo jakoś nie czułam jakiejś większej traumy, chociaż już zawsze będę oceniać dokładniej drzewo przed wspinaczką. Wierzba obok której siedziałyśmy wydawała się idealna na wspinaczkę, nie nawet nie na wspinaczkę - gałęzie tworzyły takie jakby schody po których można bez przeszkód wejść. Upadek też nie byłby jakiś niebezpieczny bo drzewo nie było zbyt wysokie i do tego rosło tuż nad wodą. Nagle kątem oka zobaczyłam jak Rita wstaje podbiega do pnia wcześniej opisanej wierzby.
- Czy przypadkiem nie czytasz mi w myślach? - zażartowałam.
- Może. - odpowiedziała lisica zachowując żartobliwy ton.
Zaczęłyśmy wchodzić na drzewo, a po chwili zobaczyłyśmy jak gałęzie w pewnym miejscu złączyły się i utworzyły taki à la taras. Nastąpiłam na na niego łapą i okazało się, że jest solidny, więc weszłam na niego cała. Dookoła rozciągał się piękny widok leniwie płynącej rzeki, a lekki wietrzyk nadawał temu wszystkiemu uroku. Razem z Ritą zaczęłyśmy oglądać linię brzegową przyglądając się wszystkiemu z odmiennej perspektywy.
Nagle lisica trąciła mnie lekko w ramię.
- Widzisz tamtą wysepkę?
Rita?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.