środa, 8 marca 2017

Od Ayumi (Do Lizzie)

Był późny wieczór, każdy z członków stada wchodził już do swoich nor by zapaść w głęboki aczkolwiek czujny sen. Nie wiem czy miało to jakiś sens, ponieważ głęboki sen zwykle bywa twardy. Zbudzenie lisa z takiego snu jest raczej trudne. Czujny bowiem ma to do siebie że budzisz się słysząc nawet najmniejszy szelest. Ja mam spokojny sen, słysząc cokolwiek budzę się. Hahah, cieszcie się że nie śpię z otwartymi oczyma jak pewien znany mi starszy lis. To ogółem wygląda dziwnie a co dopiero. Spanie? Czemu ono jest nam aż tak potrzebne? Ja śpiąc krócej czuje się o wiele lepiej , niż gdy śpię dłużej. Wystarczają mi zwykle te marne cztery godziny i jestem wyspana. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Taki już mam tryb życia i raczej na niego nie narzekam. Właściwie to może by sobie zorganizować coś ciekawego? Mam pracę, dobrą posadę, znam wszystkich w stadzie...no może znajdą się te trzy osobniki które nie wiedzą kim jestem. Jednak znam większą połowę członków, tereny już na pamięć. Chciałabym zaleźć sobie zajęcie które zabierałoby niepotrzebnie kiszący się czas, a jest go dość dużo. Co lubię robić? Można mnie uznać za pracoholiczkę..nie da się mnie od tak zmęczyć obowiązkami. Już wiem! Nie zastanawiając się ani chwili dużej zaczęłam szukać naturalnych kolorów by móc zrobić farby. Na całe szczęście niedaleko mojej nory było parę pięknych tulipanów w trzech kolorach. Z uśmiechem pozrywałam ich płatki po czym zmieszałam każdy kolor z wodą ugniatając kamieniem w drewnianej miseczce. Zaczęłam od koloru żółtego tych tulipanów miałam najwięcej. Podobno gdy samiec da samiczce róże koloru żółtego znaczy że ją zdradza. Szczerze nie wierzę w takie bzdety, jednak wiem iż ten kolor nie jest zbyt piękny jeśli chodzi o kwiaty. Odłożyłam naturalnie zrobioną farbę na ziemię, musiałam się wziąć teraz za kolor pomarańczowy. Poszło mi sprawniej niż wcześniej, niestety miałam małe problemy z tulipanami koloru czerwonego. Ich płatki były dziwnie trwalsze niż wszystkich innych kolorów, musiałam włożyć w to sporo wysiłku. Gdy zmieszałam rozgniecione płatki tulipanów z wodą utworzyła się swego rodzaju farbka. Byłam szczęśliwa, lecz brakowało mi jeszcze podstawowych kolorów. Niebieskiego i zielonego, oczywiście przydałby się biały i czarny. Najpierw musiałam jednak wypróbować czy da się tym malować. Tylko...chwila. Nie mam pędzla! Gdy pomyślałam o pędzlu od razu spojrzałam na swój ogonek który go przypominał, uśmiechnęłam się szyderczo po czym umoczyłam końcówkę ogona w czerwonej farbie i narysowałam na skale serce. Wyglądało jako tako, byłam uradowana. Lecz teraz...czy uda mi się zmyć farbę z ogona? Truchtem pobiegłam do rzeki i umoczyłam ogonek. Czerwień zniknęła bardzo szybko, więc będę mogła malować ogonkiem . Pewnie za jakiś czas i tak wynajdę jakiś bardziej funkcjonalny pędzelek. Zabrałam się do bardziej twórczego malowania, choć miałam tylko trzy kolory. Narysowałam słońce, plażę i kilka lisów. Niespodziewanie ktoś powiedział:
-Pięknie Pani maluje.
Obróciłam się szybko widząc jakąś małą lisiczkę. Dziwne..moja czujność zniknęła na jakiś czas. Może dlatego że porwał mnie wir wyobraźni? Pewnie tak. Uśmiechnęłam się radośnie  i powiedziałam:
-Dziękuję. Ty też możesz spróbować.
Pokazałam jej jak nakłada się farbę na ogon i jakie ruchy ,,pędzla'' powinna wykonywać. 

(Lizzie? Dla Ciebie piękne opowiadanie C": )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.