Byłam zaciekawiona tematem o młodym i dość nieśmiałym przyszywanym bracie Morgestern, jednak nie chciałam aż tak ją o wszystko wypytywać wiedząc że jestem ciekawską doprawdy lisiczką. Lecz nie do końca mi się to udało, dowiedziałam się parę rzeczy. Jednak widząc lekkie zakłopotanie na pyszczku młodej, wiedziałam że powinnam pozwolić jej odejść. W końcu ma prawo mieć jakieś tam swoje sekrety i inne takie. Tylko że ja jestem ciekawska i wiadomo że się mnie tak szybko ta mała spryciula nie pozbędzie. Z chytrym uśmieszkiem podążyłam za nią, kierowała się do swojej nory która była dość blisko miejsca w którym rozmawiałyśmy. Widząc jak Rita wstaje budząc jakiegoś nieznanego mi jeszcze wilczka, tak...zdecydowanie był to ten lis o którym prawiła młoda samiczka. Był z lekka nieśmiały, zamknięty w sobie i jakby mało pewny siebie. Może jego przeszłość była jaka była...no i niestety szczeniak ma jakąś traumę czy coś. Lub od tak nie otwiera się zbytnio nowe otoczenie, członków stada i inne takie.
-Yo.
Przywitałam się z uśmieszkiem wchodząc powolutku do norki Rity która już obdarzyła mnie promiennym spojrzeniem. Morgestern chyba nie była zbytnio zachwycona, jednak podbiegła do Bjorna i zaczęła zachęcać go do przedstawienia się. Młody jednak nie wycedził nic...
-O widzę że adoptowałaś kolejną sierotkę.
Pochwaliłam ją za dobre serduszko, nie każdy chciałby mieć w norze nie swoje dziecko.
-Tak. To Bjorn, Morgester pewnie Ci już o nim wspominała.
Powiedziała Rita spoglądając surowo kątem oka na szczenie. Zaśmiałam się cichutko zakrywając pyszczek łapką, tak by nie wydać głośniejszego dźwięku.
-Tak, masz rację. Wspominała...
Wypowiedziałam się na ten temat.
(Morgestern?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.