Strony

Postacie

sobota, 14 stycznia 2017

Od Harpagona do Silette

Dzień zapowiadał się słonecznie. Promienie słońca wpadały i załamywały się we wnętrzu mojej jaskini. Jaskini, zapytacie? Jestem lekarzem, a z tego co wiem, lekarze powinni przyjmować pacjentów w warunkach sterylnych. Właśnie dlatego jaskinia, a nie zwykła, ciemna nora czy pień drewna.
Postanowiłem ułożyć wszystkie fiolki. Nie miałem pacjentów, więc mogłem sobie na to pozwolić. Zioła po lewej, lekarstwa po prawej. Nuciłem pod nosem piosenkę.

"Moi przyjaciele mówią mi bracie co ci jeeest.." 

Nagle usłyszałem dzwonek o drzwi. Podskoczyłem na jego dźwięk i upuściłem jedno z pudełek. 
- O cholerka, czarcie żebro.. - schyliłem się zbierając zioła i zapominając o gościu. 
Pukanie do drzwi rozległo się po raz drugi. Podszedłem przez dziurę w drzwiach zbadałem kto to. To... ja? Przed drzwiami stała czarna lisica. 
- Tak? - odezwałem się. 
- Dzień dobry! Czy to tutaj jest lekarz?
Otworzyłem drewniane drzwi na oścież. 
- Dokładnie tutaj. Proszę, wejdź. - uśmiechnąłem się. 

Silette?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.