Kiedy wszedłem do norki usiadłam na krześle i rozmyślałem. Lori... ach ta Lori... poczułem do niej uczucie płynące prosto z mojego serca. Przy obiedzie postanowiłem że lepiej ją poznam.
Uśmiechnąłem się do siebie. W jej towarzystwie nie czułem się nie swojo. Wręcz przeciwnie! Darzyła mnie ciepłem. Poza tym to bardzo miła i pomocna lisiczka. Przerwałem te rozmyślania i wybrałem się na wieczorny spacer. Było tu pięknie widać zachód słońca. Dlatego lubiłem to miejsce. Uśmiechnąłem się do siebie.
-Pięknie co?-usłyszałem głos lisicy.
-To miejsce na swoje zalety.-odpowiedziałem na pytanie Lori.
Spojrzeliśmy na siebie. Obejrzałem się za siebie. Zauważyłem jednak tylko drzewa. A może to jakiś znak? Nieco się zamyśliliśmy. A może to i dobrze? Skierowałem głowę w stronę znikającego już słońca.
Lori?taa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.