Z trudem zmusiłam się, aby otworzyć oczy. Zamrugałam gwałtownie, aby pozbyć się resztek senności. Gdzie jestem? Ujrzałam przed sobą czarną lisicę, sporo większą od normalnego lisa. O bogowie, czy to Sun? Nieznajoma uśmiechnęła się delikatnie.
- Pani.. - powiedziałam cicho, po czym skłoniłam się nisko. Na tyle nisko, że dotknęłam nosem ziemi.
Sun była zadowolona, że oddałam jej pokłon. Postanowiłam nie zmieniać tej pozycji, dopóki nie wyrazi na to zgody.
- Więc, Chalize.. - zaczęła szeptem. - Jak już pewnie wiesz, twoim dzieckiem jest potomek trzech bogów. Jak pewnie wiesz, takie dziecko ma prawo stać się nieśmiertelne, a także dostąpić zaszczytu wstąpienia do Doliny.
Mimowolnie się wzdrygnęłam - wiedziałam, że te słowa na pewno nie przyniosą nic dobrego..
- Chcę, aby spędziła u mnie jakiś czas. Może rok? Tak, myślę, że to będzie odpowiedni czas. - odparła po chwili zastanowienia.
- Ale.. pani.. - zaczęłam mamrotać bez żadnego ładu i składu, nerwowo i niespokojnie. Jak mam ją oddać? Jedyne dziecko, w dodatku przyszła alfa..
- Żadnych ale. - przerwała mi łagodnie, ale stanowczo. - Zajmę się nią, przygotuję do jej funkcji. Za rok do was wróci. Oczywiście za rok, od kiedy ją dostanę. No dobrze.. a teraz śpij. Wróć do siebie..
Chwilę po jej słowach poczułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg i niewiarygodne zmęczenie.
***
Znalazł mnie niedaleko dębu.
- Chalize?! Bogowie, gdzie ty byłaś?! - zatroskany głos mojego partnera szybko mnie wybudził.
Chciałam coś powiedzieć, ale poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a moje gardło było ściśnięte.
Ace? :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.