niedziela, 5 marca 2017

Od Rity

Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Zawsze marzyłam, o posiadaniu potomstwa, ale zwykle nie miałam szczęścia do samców... Choć Morgenstern nie jest moją córką to traktuję ja jak własne dziecko. Mam nadzieję że zaakceptuje mnie jako przybrana matkę. Z całego serca bym tego pragnęła, bowiem Mongestern to naprawdę wyjątkowe szczenię.
-Co robisz?-Mongestern przycupnęła obok mnie na skale przy rzece.
-Nasłuchuję.
-Czego?
-Wszystkiego dookoła. Śpiewu ptaków, świerszczy muzykujących w trawie, szelestu liści unoszonych przez wiatr i szumu wody...-odparłam.
-Ja nic nie słyszę...-szczeniak pochylił głowę nad brzegiem.
-Nic dziwnego, ciągle coś mówisz...-uśmiechnęłam się do malucha.
-Usiądź przez chwile i zamknij oczy.-dodałam.
-Czekaj, chyba coś słyszę...-szczeniak nastawił uszu.
-Tak, burczy mi w brzuchu...-roześmiała się Mongestern.
-Idź do nory, a ja zaraz coś przyniosę...-delikatnie trąciłam szczenię nosem.
Miałam szczęście bo w pobliżu zajadała trawę gromadka zająców. Przyczaiwszy się w krzakach, skoczyłam na jednego z nich. Tym razem się udało i chwilę później mogłam już nakarmić Mongestern.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.