- Przecież to normalna umiejętność.. - mruknąłem, rzucając zdobycz pod jej łapy. - Zjedz.
Lisica spojrzała na mnie niemalże zachwycona. Jestem pewny, że nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego. Zastanowiłem się nad dalszą trasą naszego spaceru - może wzdłuż rzeki? Jeszcze nigdy nie podążałem tak po prostu wzdłuż rzeki. Zawsze miałem jakiś cel. A teraz... To może być miła, a jeśli nie, to przynajmniej ciekawa odmiana. Zawsze warto spróbować... prawda? Także to będzie moja pierwsza tego typu wyprawa, o ile wyprawą można to nazwać. Będzie ciekawie. Może nawet tak ciekawie, jak z Alegorią.
***
Ostrożnie stawiałem łapy wzdłuż strumienia, czasem wskakując na jakiś wystający kamień. Zostało mi to z dzieciństwa, kiedy jako mały podrostek lubiłem wdrapywać się na różne skarpy czy inne rzeczy. Matka mnie później za to ganiła, ale cóż... czego się nie robi dla odrobiny rozrywki? Freya również nie wiedziała, gdzie idziemy. Może to i dobrze...?
Nagle coś mignęło mi przed oczami. Co to mogło być? Zamrugałem, aby pozbyć się resztek snu. Zerknąłem też na moją towarzyszkę, aby upewnić się, czy też to widziała. Lisica była tak samo zdezorientowana jak ja, więc też mogła to widzieć. Zastrzygłem uszami w stronę gdzie ostatnio widziałem to coś. Po chwili usłyszałem... śpiew?
Freya?
Nagle coś mignęło mi przed oczami. Co to mogło być? Zamrugałem, aby pozbyć się resztek snu. Zerknąłem też na moją towarzyszkę, aby upewnić się, czy też to widziała. Lisica była tak samo zdezorientowana jak ja, więc też mogła to widzieć. Zastrzygłem uszami w stronę gdzie ostatnio widziałem to coś. Po chwili usłyszałem... śpiew?
Freya?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.