- Hmm, co powiesz na próbę polowania na kaczki? - powiedziałam przypominając sobie, że ponoć ostatnio w rzece rozpanoszyły się różne ptaki wodne. Lizzie uśmiechnęła się szeroko i zaczęła mnie bombardować pytaniami w stylu: " Będziemy wchodzić do wody?" lub "A czy to prawda, że pisklęta kaczek są pokryte puszkiem?", odpowiadałam na nie spokojnie, ponieważ gdy sama byłam w jej wieku pytałam się wszystkich o najróżniejsze rzeczy do utraty tchu.
Po kilkunastu minutach doszłyśmy do brzegu rzeki, oczywiście tak jak mi powiedziano ptactwa było tam bezliku.
- Dobrze, a więc urządzimy małą zasadzkę... - zaczęłam cicho mówić do lisiczki.
- Zasadzkę? Jaką? - Lizzie była wyraźnie podekscytowana uczeniem się nowych rzeczy.
- To tak, ja zagonię w twoją stronę kilka kaczek - zaczęłam rysując łapą w ziemi wyobrażenie naszego polowania. - podczas gdy ty będziesz czaić się w tamtych zaroślach i gdy ptactwo będzie przelatywało nad tobą to skoczysz i złapiesz jedną za szyję. Tak naprawdę to role powinny być odwrócone, to znaczy, że ty zaganiasz, a ja łapię, ale na obecną chwilę może być tak jak teraz...
- Ale...
- Tak? - spojrzałam się w kierunku Lizzie.
- Myślałam, że kaczki latają wysoko...
Uśmiechnęłam się lekko i rzekłam:
- Ptaki będą chciały się jedynie oddalić od nas, ale nie wzbiją się zbyt wysoko. To polujemy?
Lizzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.