- Dobry dzionek - odpowiedziałam lisicy.
- Jesteś nowa? - zapytała, chociaż wiem, że znała dobrze odpowiedź.
- Tak, jestem tu od niedawna.
- Podoba ci się tutaj?
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i teraz ja zapytałam.
- Jak masz na imię?
- Ayumi, a ty?
- Lorianna, ale mów mi Lori.
Przez dłuższą chwilę gadałyśmy ze sobą w najlepsze, nagle podczas rozmowy z pobliskich krzaków wyłoniła się nieduża nornica. Rzuciłam na nią zaciekawione spojrzenie, a zwierzątko umknęło w gęstwinę. W sumie to nawet dobrze, bo nie miałam zamiaru kończyć nici życia niewinnego stworzenia... no chyba, że jest się głodnym, wtedy nazywa się to instynktem, albo zewem krwi... Ale czemu? Dlaczego na świecie jest taka zależność? Pomyślę o tym kiedy indziej, bo Ayumi pewnie już zauważyła moją 'nieobecność'.
- Ciekawe stworzonko... - powiedziałam.
- Zgadzam się, jemy?
- Ale co, nornice?
- Nie, chodziło mi o owoce, a do tego nie jem mięsa.
Znowu jakiś ciekawy temat do filozofii... w sumie, to filozofować można o... wszystkim. Yhhh, potrzebuje na to więcej czasu...
- A czemu? - zadałam pytanie, lecz dopiero po powiedzeniu go na głos zdałam sobie sprawę, że dosyć głupio to zabrzmiało.
<Ayumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.