Popatrzyłam na Panią Ayumi i udałam się za nią. Nie chciałam w końcu zostać sama, a to całe malowanie bardzo mi się podobało. Mogłam dzięki temu wyrazić siebie, namalować co tylko zechcę, a nawet przenieść się do innego świata!
- Proszę pani? - zapytałam, gdy już dogoniłam lisicę.
Pani Ayumi siedziała nad brzegiem rzeki i próbowała domyć sierść na swoim ogonie. Jej futerko było całe w różnokolorowych farbkach, a końce wąsów były ubrudzone fioletowym barwnikiem. Może to i nie było zbyt miłe, ale na ten widok nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem, po czym zakryłam pysk łapami. Myślałam, że się na mnie zdenerwuje... nie chciałam tego, gdyż bardzo polubiłam Panią Ayumi. W ogóle nie lubiłam, jak ktoś się na mnie gniewa. To bardzo nieprzyjemne i frustrujące uczucie, prawda? Taka gorycz i ucisk ścisku w sercu. Na szczęście nie mam żadnych wrogów... Co by było, gdybym ich miała? Na pewno nie byłoby dobrze.
- Co, malutka? - Zamiast jakiejkolwiek złości ujrzałam jej uśmiech. - Śmiesznie wyglądam, prawda?
- No... troszkę. - przytaknęłam nieśmiało i równie nieśmiało podeszłam w jej stronę.
Wbiłam spojrzenie w taflę wody, a wtedy zobaczyłam coś niesamowitego. Woda przybrała kolory ogona Ayumi!
Ayumi? Wybacz długość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.