niedziela, 12 marca 2017

Od Chalize CD opowiadania Ace

- Tak... - Z lekkim niepokojem popatrzyłam na Lizzie. Nie wiem co zrobił Morpheus, ale miałam nadzieję, że to nic szkodliwego.
- Nie bój się, szczenięta szybko rosną. - Wyszczerzył się.
Prawdę mówiąc, z lekka przerażała mnie wizja Lizzie jako boskiego potomka. Z tego co czytałam, na potomków bogów ZAWSZE coś czyha i zawsze coś chce ich zabić. Dosyć... niefajnie, jak na moje oko. Będziemy musieli znaleźć jej albo ochroniarza, albo bardzo dobrego nauczyciela walki. Nie znam nikogo, kto mógłby pełnić te role.
- Nie martw się, Chalize. - Ponownie przemówił tym swoim łagodnym, aksamitnym głosem, który miał być kojący. W tej sytuacji nic nie mogło być kojące. To tak, jakby ktoś powiedział "O, Chali, zobacz, Twoja córka ma niemalże sto procent szansy, że umrze nie dożywając roku. Ale nie martw się, wszystko się ułoży." No bardzo pomocne. Kojące jak stado wściekłych szerszeni. Żyć nie umierać. - Bycie potomkiem boga to nie przekleństwo. Szczenięta są silniejsze, wytrzymalsze, mocniejsze... Ale fakt, czyha na nie dużo niebezpieczeństw. Wydaje mi się, że na chwilę obecną mała Lizzie jest absolutnie bezpieczna. Chociaż...
- Chociaż...? - przerwał mu zniecierpliwiony.
Morpheus zgromił go wzrokiem, po czym otworzył pysk, żeby mu coś powiedzieć. Potem jednak na powrót go zamknął, zupełnie jakby chciał pocisnąć Fulco czymś w stylu "A twój stary...", po czym sobie przypomniał, że właśnie on nim jest. Bywa.
- Chociaż niedługo wejdzie w wiek nastolatka. - dokończył.
- Co w związku z tym? - zapytałam. Przecież każdy przez to przechodził...
- Mogą zacząć się nocne ucieczki żeby się spotkać z chłopakiem, przejawy buntu, niechęć do przestrzegania wszelkich zasad... - zaczął wymieniać bóg.

Ace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.