Strony

Postacie

czwartek, 2 marca 2017

Od Chalize cd opowiadania Ace

Szczerze mówiąc, nie rozumiałam z tego nic a nic. Nie wiedząc, co z tym uczynić popatrzyłam na małą Lizzie. Nie kwiliła, nie skomlała, ogólnie nie była zbytnio przejęta obecnością tego lisa. Co do lisa... Cóż, był zdecydowanie większy ode mnie, czy nawet od Fulco. Możliwe, że dorównywał wzrostem Balladzie, aczkolwiek nie byłam w stanie tego teraz stwierdzić.
- "ojcem"? - Przesunęłam wzrokiem od jednego lisa do drugiego. Wyraz pyska Fulco wyrażał zdziwienie, a może i szok. - Przecież mówiłeś, że nie żyje...
- Myślałem, że nie żyje... - wymamrotał speszony Ace. Ewidentnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. - Przecież...
Mój wzrok po raz kolejny utkwił w obcym. Jak już wcześniej wspomniałam, był większy od przeciętnego lisa. Jego futro było gładkie i zadbane, a oczy mieniły się tysiącem kolorów. Śmiało można było stwierdzić, że był również ponadprzeciętnie atrakcyjny. Tylko, kim do jasnej cholery był?! I co robił przy moim dziecku...
- Morpheus. - przedstawił się, jakby czytał mi w myślach. - Nazywam się Morpheus. Fulco, synu, czy tak należy się witać z ojcem?
- Przecież ty nie żyjesz! - warknął nagle lis, jakby obcy dopuścił się obrazy. - Jak możesz być moim ojcem, skoro mój ojciec zginął z rąk ludzi!
- Uspokój się. - Ton Morpheusa zrobił się nieco ostrzejszy i bardziej stanowczy.
Uznałam, że mogę się wtrącić. Dyskusja zdecydowanie nie szła w dobrą stronę. Pierwsza rzecz, którą chciałam wiedzieć to to, co robił przy mojej - naszej - córce. Rzadko spotyka się "dziadków" przy dzieciakach. Drugie to to, co łączyło Fulco z nieznajomym, który przedstawił się jako Morpheus. Trzecie - czym, na bogów, był Morpheus? Nigdy nie miałam okazji zobaczyć boga,więc nie wiem, jak oni wyglądają. Ale na zwykłego lisa to zdecydowanie się nie nadawał. Poczułam wzrok nieznajomego na sobie, a potem usłyszałam jego głos.
- Pytaj, Chalize.Wiem, o co chcesz spytać, ale wolę poczekać na twoje pytania. Nie chcę zdradzać za dużo.
Ace rzucił mi krótkie, spanikowane spojrzenie. On także nie rozumiał obecności tego przybysza.
- No to... - zaczęłam się plątać, chcąc to wszystko ubrać w słowa. - Czemu powiedziałeś do Ace "synu"?
- Bo jest moim synem? - parsknął rozbawiony.
- Przecież... - przerwał nam, ale zaraz został uciszony przez karcące spojrzenie Morpheusa.
- Widzę, że nadal nie rozumiesz, że lis, który cię wychowywał wcale nie musi być twoim biologicznym ojcem... - syknął Morpheus.

Ace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.