Rano, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na wyprawę razem z mamą. Oczywiście ja i Morgenstern bardzo pospieszaliśmy Ritę. No cóż. Jak się da dzieciom słowo to trzeba go dotrzymać. Wyszliśmy z nory i pobiegliśmy przez puszczę. Mama biegła przodem, my za nią. Kilka minut później zrobiliśmy sobie krótki postój w trakcie, którego Morgenstern znalazła krzewy z jeżynami. Jak zwykle wymazaliśmy sobie w soku z owoców pyszczki.
-No chodźcie. Jeżeli chcemy zobaczyć jakieś ciekawe ptaki to musimy się pośpieszyć.-zawołała Rita.
-Dlaczego mamo?-spytała siostra.
-No właśnie, dlaczego?-dodałem.
-Ptaki często przylatują nad rzekę wcześnie rano, aby ugasić pragnienie i ewentualnie zażyć kąpieli przy brzegu...-odparła lisica.
Zawsze zastanawiało mnie skąd Rita ma taką wiedzę na temat otaczającego nas świata. Znała odpowiedź na niemal każde moje pytanie. Jak to robiła? Czyżby moja mama miała jakiś niesamowity dar?
Jakiś czas później dotarliśmy do brzegu rzeki.
-Jesteśmy na miejscu.-stwierdziła lisica.
-Musimy zachowywać się bardzo cicho aby nie spłoszyć dzikich ptaków...-dodała po chwili.
-Chyba coś widzę...-wyszeptała moja siostra spoglądając na drzewo rosnące przy rzece.
-Co to za ptak?-spytałem się mamy.
-To jest sroka kochanie.-Rita wskazała na biało-czarne stworzenie, o smukłej sylwetce i cienkim dziobie.
Niestety nie dostrzegliśmy nic więcej prócz dwóch srok i kilku wróbli.
-Może pójdziemy na polanę? Tam może być więcej ciekawych zwierząt.-Rita uśmiechnęła się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.