- Wiedziałem, żeby ci tego nie mówić. - warknąłem patrząc się w podłogę. Z drugiej strony, chciałem, żeby trochę się wykłóciła. Nie może na wszystko się zgadzać. Jest na dobrej drodze.
- Wiem, że jesteś wolny i niezależny... - spojrzała na mnie z bólem. - Ale nie potrafię żyć w ten sposób. Nie chcę cię stracić!
- Nie stracisz
- Gó*no prawda! - przerwała mi piszcząc na wysoki rejestr.
- Au. - chwyciłem się za ucho przewracając oczyma. Przez najbliższe piętnaście minut pozwalałem sobie po mnie jechać. Okazało się, że jestem debilem, egoistą i skończonym dupkiem. Że na sto procent ją zostawię i ucieknę do Francji.
- Chalize. - syknąłem, gdy wydawało mi się, że dała mi dojść do głosu.
- Co? To Sierra, tak?!
- Chalize.. - mój głos przybrał ostrzegawczy ton po raz kolejny.
- Powiedz mi do cholery! - krzyknęła na cały dom.
- Nie. To nie ona. Wiesz... To Willow. Jestem gejem. - uniosłem barki.
- Co? - skrzywiła się i zamilkła.
Podszedłem blisko niej czując jej oddech.
- Ale ty jesteś strasznie głupia. - uśmiechnąłem się przybliżając jej pysk do mojego. Sama się o to prosiła. Pocałowałem ją czule, ale krótko.
- Kochasz mnie, czy mnie obrażasz? - bąknęła.
- I to i to. - zaśmiałem się. - To jest obroża dla ciebie, matołku. - popatrzyłem w jej oczy i delikatnie się uśmiechnąłem.
Wszystko popsuła.
Chazlie? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.