Uśmiechnęłam się i położyłam pysk na ramieniu Ace, jednocześnie delikatnie całując go w policzek. Zamruczał cicho i uśmiechnął się.
- Czego tam szukasz? - zapytałam kierując wzrok na kosodrzewinę.
- Szczęścia. - odparł krótko, zamykając oczy.
- Znalazłeś? - Przytuliłam się do niego i mruknęłam.
- Być może. - Lewy kącik ust lisa niemal niezauważalnie podniósł się.
Uśmiechnęłam się, wpatrując się w odległy punkt na horyzoncie.
- A poza tym nie małe, rude stworzenia, tylko jedno małe, rude stworzenie o imieniu Lizzie. - poprawił moje wcześniejsze pytanie.
- Ale jesteś pewny swoich racji. - zachichotałam i położyłam się obok niego. - A co, jak to będzie on?
- To go oddam Znachorowi na terminarz i zrobimy sobie nowe. - zaśmiał się. - Ruda, to będzie dziewczynka. Ja ci mówię.
- Niech ci będzie. - żartobliwie przewróciłam oczami. - Chyba trzeba znaleźć jej jakieś rzeczy i zrobić własny kąt w tym domu, nie sądzisz?
Ace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.