- Chcesz iść, czy nie? - przekręciłem oczyma
- No chcę.. - przyspieszyła kroku.
- No to chodź. Idziemy do miasta.
- Do miasta? - przełknęła. - Ale...
- Jeśli nie chcesz, to pójdę sam. - uniosłem brew.
- Nie nie. Idźmy razem. - przytaknęła.
Szliśmy wzdłuż ulicy. Chodnik w tej części miasteczka był równy i kolorowy. Wyrównaliśmy kroki. Czułem na sobie oczy ludzi. Jeden mężczyzna z dużym aparatem przykucnął przed nami i zaczął robić nam zdjęcia.
- Ace... - zaśmiała się nerwowo lisica.
- Tak?
- Trochę nieswojo się czuję..
- Nie ma potrzeby. Tutaj nie ma wścibskich ludzi. Nie ma też tych, którzy chcą nas zabić. Często tu jestem.
- Palomino! - zakrzyknął znajomy mi głos.
- Idę, przyjacielu. - uśmiechnąłem się lekko kłusując w stronę drzwi cukierni.
- Palomino! Witaj, druhu! O! przyprowadziłeś swoją dziewczynę? - przemówił starszy... człowiek. Dokładnie.
Czeaj.. Dziewczynę?! Coś ci się chyba pomyliło, staruszku! To nie jest moja dziewczyna! To tylko matka mojego dziecka! xD
- Palomino? - ruda zmarszczyła brwi.
- To bardzo dobry człowiek. Nazwał mnie Palomino. Zawsze daje mi jakieś słodkości. Witaj, George! - zwróciłem się do niego, chociaż wiedziałem, że i tak nie zrozumie.
Chalize?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii.